2018.08.01 Plecionka Robinson Titan Power X9
Od kilku lat łowię tylko i wyłącznie na plecionki – nie ważne, czy jest to spinning, czy grunt. Przez ten czas przez szpule moich kołowrotków przewinęło się kilkanaście rodzajów lepszych i gorszych linek. Od początku tego sezonu testuję plecionkę Robinson Titan Power X9 i muszę przyznać, że jest to najlepsza linka, jaka dotychczas muskała przelotki moich wędek.
W przypadku tej linki nie ma miękkiej gry, ani kompromisów. Linka Titan Power X9, jak zresztą sama nazwa wskazuje, nie jest przeznaczona do lekkiego łowienia. Świadczą już o tym dostępne rozmiary – najmniejsza średnica tej plecionki to 0,14 mm, a najgrubsza to 0,25 mm. Co ciekawe, Robinson wytrzymałość swoich linek podaje używając maksymalnej wagi holowanej ryby. I tak w przypadku sznurka o przekroju 0,14 mm jest to wartość 17,5 kg. Ja Titan Powera X9 w rozmiarze 0,25 mm mam nawiniętego na kołowrotek Sashima FD 410, a zestaw ten służy tylko i wyłącznie do połowów metodą spinningową. Pewnie u wielu osób zdziwienie wzbudzi fakt używania tak grubej plecionki, ale na granicznym Bugu, gdzie łowię, nie ma miejsca na żadne kompromisy.
33 kg wytrzymałości zapewniają mi nie tylko niezbędny margines bezpieczeństwa w przypadku brania suma, ale też pozwalają na uwolnienie większości przynęt z zawad poprzez rozgięcie kotwiczki, czy haka. Gdy wabik zaklinuje się w inny sposób, plecionka albo rozgina agrafkę, albo pęka na węźle – nigdy nie zdarzyło mi się, żeby przerwała się w innym miejscu. Jest też i trzecia zaleta tak grubej linki. Otóż przy jiggowaniu pełni ona rolę spadochronu spowalniając opad. Poza tym jestem przyzwyczajony do łowienia „na grubo” i duże średnice plecionek w moim wędkarskim asortymencie to po prostu „must have”.
Bogumił Mikulski