29.05.2018 Magia drop shota

Magia drop shota

Na czym polega tytułowa magia tej metody? Przede wszystkim na tym, że nie jest ona zbyt często spotykana na naszych wodach, a jeśli już to najczęściej myli się ją z bocznym trokiem. Dla wędkarzy, którzy chcą wypełnić czas od marca do maja stanowi alternatywę w oczekiwaniu na szczupaki. Drugi powód to prawdopodobnie fakt, że na rynku pojawiło się kilka wędek dedykowanych do dropa, co wielu kojarzy się z dodatkowymi wydatkami. Mój problem został rozwiązany przez żonę, co opisałem w artykule „Złamać stereotyp z Diplomat Perch Jig”. Ten kijek bardzo dobrze sprawdził mi się zarówno przy jigowaniu jak i łowieniu na drop shot, a i wydatek, jak na dwa kije w jednym niewielki.

Celowo nie opisuję budowy zestawu – na stronach zarówno polskich jak i zagranicznych jest ogrom porad na temat tego jak taki zestaw wiązać.

Techniki prowadzenia:

To kwestia mocno kontrowersyjna. Początkowo porad na temat dropa szukałem u okolicznych sprzedawców sprzętu wędkarskiego. Najczęstsze głosy jakie słyszałem to, że na wody od 2 do 4 metrów powinienem stosować ciężarki z klipsem o gramaturze 15-25 gram montowane wraz z haczykiem na dwumetrowym fluorocarbonie dowiązanym do plecionki. Do tego wykonywanie delikatnych ruchów szczytówką tak, by nie przesunąć przynęty. Cierpliwe podbijanie jej w miejscu i dopiero po minucie przesuwanie szczytówką oraz zbieranie luzu kołowrotkiem. Takie łowienie nie przyniosło mi dobrych efektów. Wszystko zmieniło się kiedy poszukałem w sieci zagranicznych filmów o drop shocie. Zacząłem łowić na mniejsze obciążenie – na wody 2-3 metrowe jest to 10-12 gramów. To, co najważniejsze to przetestowanie przynęt na płytkiej wodzie. Inaczej zachowują się jaskółki (Mikrusy), jeszcze inaczej robale (Wasabi). Zobaczyłem jakimi ruchami szczytówki wprowadzam je w naturalne drgania, a co daje np. stukanie palcem wskazującym o blank, które świetnie sprawdza się przy jaskółkach. Drop Shot to metoda dla cierpliwych, choć zauważyłem, że najlepsze efekty mam wtedy kiedy pracuję przynętą w miejscu przez 5-25 sekund. Wszystko zależy oczywiście od ukształtowania dna – kiedy wjedziemy na podwodną górkę można potrzymać ją chwilę dłużej. Najczęściej gram przynętą z nadgarstka lub poprzez pukanie palcem wskazującym w blank przez 5-15 sekund (często łączę te dwie metody, dokładam np. energiczne podszarpywanie), po czym przesuwam zestaw z pomocą kołowrotka np. o pół obrotu korbką. Ciężarek ustawiam początkowo w odległości 20-30 cm od haczyka. Jeśli ryby są aktywne to przesuwam go nawet do 50 cm, szukając grubych okoni ponad stadem drobnicy. Szczególnie w okresie letnim, wieczorami na wodzie np. 3 metrowej zdarza mi się łowić wysoko – od metra do dwóch nad dnem, kiedy okonie wychodzą do góry za drobnicą i ganiają ją przy powierzchni. To bardzo dobry czas, aby poszukać ich wpół wody. Ważne żeby wówczas miejscówki obławiać dłużej, opuszczając na napiętej lince i delikatnie podbijając przynętę ku górze. Nie jest to metoda trudna, ale bez wątpienia wymaga praktyki. Poniżej kilka słów o stosowanym przeze mnie zestawie:

2018-05-30-2

 Sprzęt:

Diplomat Perch Jig 3-15 g., 2.45 m. – zgodnie z nazwą to wędka dedykowana pod łowienie na główki jigowe, natomiast uważam, że świetnie sprawdza się w metodzie drop shotowej. Krótsze modele mają mniejszą gramaturę, dlatego wybrałem model dłuższy. Ułatwia on wędkowanie z brzegu i z racji długości nie traci kontaktu z przynętą. Co więcej kij wykazuje się dużą czułością, nawet przy najdelikatniejszych skubnięciach – z jednej strony  jest to zasługa wklejanej szczytówki, z drugiej odsłoniętego blanku.

2018-05-30-3

Kołowrotek Robinson Mistick FD – z racji tego, że przy drop shocie kołowrotek nie jest poddany jakimś ogromnym obciążeniom a pracujemy nim w większości na „pół obrotu korbki” to nie sugerowałem się ani wagą, ani jakimś wybitnym przełożeniem. Zależało mi natomiast na dobrym spasowaniu mechanizmów, lekkości kręcenia i solidnej sprężynie kabłąka. Pod tym względem Mistick sprawdził się naprawdę nieźle.

2018-05-30-4

Plecionka Phantom Green Spin 0,08 mm – wolę ciemniejszy, mniej widoczny dla ryb kolor. Dużo łowię w podwodnych zawadach, stąd wybór nie padł na 0,06 mm. Przy łowieniu wklejką i odsłoniętym blanku zupełnie mi to nie przeszkadza, bo brań nie muszę widzieć na plecionce – przekazuje je kij.

2018-05-30-5

Fluorocarbon Marcel Van Den Eynde w rozmiarze 0,210 mm (nawój 20 metrów) – napiszę jedno: nie zamieniłbym na żaden inny! Przy łowieniu w zaczepach nie przecierał się i nie wykazywał pamięci Jestem pod dużym wrażeniem tego produktu.

2018-05-30-6

Haczyki –  dowolne haki do drop shota

Przynęty: myślę, że każdy musi sprawdzić samemu prace różnych przynęt i uwierzyć, że to właśnie one są atrakcyjne dla ryb na danym łowisku. Najlepsza metoda to obserwacja narybku – przyjrzyjmy się wodzie i spróbujmy dojść do tego na czym może żerować okoń. Patrząc na ostatnie wyprawy zawierzyłem 5 centymetrowym jaskółkom MIKRUS a najlepsze efekty miałem na kolor Ghost Shiner oraz Motoroil. Do tego guma WASABI w kolorze Chartreuse Shiner. Bardzo dobre wrażenie robią TANKERY w kolorach Blue Perch oraz Honey Shiner. Przy gwałtownym podszarpywaniu z nadgarstka guma zachowuje się jak uciekająca ukleja. Mam wrażenie, że może to być sandaczowy killer. Montowany na dropie, podany w czerwcu na wypłyceniach, które często w godzinach wieczornych służą za sandaczową stołówkę. Wśród powyższych nie może również zabraknąć klasycznych twisterów oraz lekko stuningowanych TIRTAIL TWIST. Co ważne gumy rzadko kiedy zakładam tak jakbym nabijał je na główkę jigową. Najczęściej przebijam ją za czubek „pyszczka” – moim zdaniem zachowują się wtedy bardziej naturalnie a nie zauważyłem żadnej różnicy pod kątem potencjalnych spadów czy problemów z zacięciem w tempo.

Z racji tego, że łowię sam, często brodząc, musicie wybaczyć mi jakość zdjęć, wielokrotnie robionych z ręki. Okonie odpalają się czasem na 10-20 minut, więc łowieniem rządzi schemat: branie – hol – szybkie zdjęcie – do wody – rzucać z powrotem, póki nie odpłynęły i jedzą.

2018-05-30-7

Drop shot na przełowionych polskich wodach daje duże, nowatorskie możliwości prowadzenia przynęt – warto, więc spróbować go poznać, a jak poczujecie pierwsze, elektryczne branie to już trudno będzie Wam z niego zrezygnować.

Do zobaczenia nad wodą!

2018-05-30-8

 

 

Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych. Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia. Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki. Więcej informacji jest dostępnych na stronie Wszystko o ciasteczkach.